W Poroninie pod górami, nad łąkami, pod lasami, kozy kują podkowami?
Dziś też jeszcze nie! Dziś się w ryby zamieniły
W klapki, stroje uzbroiły
i na termy pojechały,
się kąpały i chlapały.
Ale ... najpierw się wyspały: 6.30 - wszyscy śpią. 7.30 - większość dalej śpi, 8.00 - trzeba niektórych ściągać z łóżek, bo śniadanie za chwilę. Śniadanko sprawnie zjedzone, stroje kąpielowe spakowane, dodatkowe jedzonko na "wilczy głód" przygotowane. Za oknem oczekiwane zachmurzenie pełne, z chmurami kłębiastymi. Jesteśmy więc gotowi na totalną kąpiel i ablucje wodne, tym bardziej, że przecież wczoraj obchodziliśmy "Nieoczekiwany Początek Dnia Dziecka" i woda z mydłem niewątpliwie się przyda naszym nogom!!! i uszom szczególnie:))). Na basem jechaliśmy sobie autobusem przez Zakopane i Kościelisko w towarzystwie Giewontu, choć dzisiaj nieco ukrytego za deszczowymi chmurami. Za Witowem na granicy z Chochołowem już z daleka zauważyliśmy charakterystyczne termalne ... REKLAMY. Ale tuż za nimi olbrzymi parking i budynek jak ogromna góralska chata, z tarasami wypełnionymi wodą. Jesteśmy na miejscu! Szybka realizacja rezerwacji, przydział zegarków i ... wędrujemy do szatni. Tutaj arcytrudne zadanie matematyczne: trzeba odczytać na czytniku czterocyfrowy numerek szafki zakodowany na zegarku i szybko odszukać szafkę z takim właśnie numerkiem, ponieważ ... szafka otwiera się tylko wtedy, kiedy numerek się wyświetla. Uff ... straszna robota. Straciliśmy na poszukiwania numerków chyba z pół godziny. Całe szczęście, że mamy wykupione wejście bez limitu czasowego. ale zawsze szkoda ... System kodowania szafek nie jest więc szczególnie mocną stroną Chochołowa - oczywiście z punktu widzenia grup przedszkolnych. Ale cała reszta ... robi bardzo dobre wrażenie:) Polecamy:))) Prawdziwy relaks i super zabawa. Jak zwykle kiedy jest fantastycznie, to czas ucieka szybciej, więc hasło do odwrotu nie zostało przyjęte z aplauzem. Ale co zrobić? Trzeba wracać na obiad, a poza tym, nasze dłonie (i nie tylko) zaczynały się już nieźle marszczyć :))) Ubieranie poszło nam sprawnie, z jedną usterką techniczną - rozkodował się jeden z zegarków, co przysporzyło nieco kłopotów obsłudze. Ale wszystko skończyło się dobrze - i nikt nie musiał wracać w stroju kąpielowym do domu. Po wyjściu z basenu głodne oczy spoglądały na nas z niezwykłą żarłocznością - o jak dobrze, że zabraliśmy znowu kanapki ze śniadania!!! Całe szczęście, że jedziemy prosto na obiad! I całe szczęście, że chodzimy między kroplami. To znaczy pada jak jedziemy, a jak idziemy to nie pada :))) Mamy szczęście!!! Dziś dzień zawrotnego tempa! Obiad o 15.00 więc skończymy około 16.00 a na 17.30 mamy rezerwację seansu kinowego. Więc trzeba zjeść, co jest do zjedzenia - bez grymaszenia (ale to się absolutnie nie zdarza) i wsiąść do autobusu, żeby dojechać do Kina na czas. I to się oczywiście udało. Byliśmy nawet lekko przed czasem, więc mogliśmy zerknąć na Krupówki i rozpocząć poszukiwania pod tytułem "Co się w tym sezonie proponuje turystom w Zakopanym". Nie rozpoznaliśmy jednak dokładnie "rynku" - więcej czasu będzie na to jutro. a teraz "Czas na Kino": w repertuarze na dziś, przewidziano SMERFY, więc zagłębiamy się w świat grzybowej wioski Smerfów. Okazało się w trakcie filmu, że mają tam tak jak u nas na Zielonym Przedszkolu: trochę chłopaków i trochę dziewczyn - więc jest w końcu smerfno - sprawiedliwie!!! Nieco stresu Dorosła część widowni przeżyła gdy film zmierzał do końca - zrobiło się melancholijnie strasznie i smutno ( Zaraz wszyscy zaczną płakać i my ich potem nie uspokoimy - to była myśl, która pojawiła się w dorosłych głowach). Ale na szczęście, ci co już film widzieli, od razu zaspojlerowali innym zakończenie, oznajmiając donośnym szeptem: ZARAZ BĘDZIE WESOŁO!!! Więć w finale wszyscy mieli roześmiane oczy i buzie, niektórzy w pierwszym rzędzie z radości i euforii klaskali i tańczyli. I w ten sposób wszystko skończyło się klasycznie: szczęśliwie i wesoło. Droga powrotna do domu też minęła spokojnie, a kolacja minęła jak zwykle: żarłocznie :) Dzisiaj pani Ula zaskoczyła wszystkich zapiekanką, która znikała w ilościach niewymownych. Ale ... nauczona doświadczeniem kluskowym, Gospodyni zabezpieczyła się na wszelkie przejawy nieograniczonego popytu. Dzień był niby nie męczący, bo sama rozrywka i relaks, ale ... wszyscy chętnie wskakiwali do łóżek, przytulali się do poduszek i okręcali kołderkami. Może będą kontynuować wizytę w Smerfnej Dolinie, a może harce na basenie? Oczywiście w realu dzisiaj nie ma już mowy o kąpieli! Ponieważ ogłoszony został Drugi Prezent Dzień Dzieckowy, przyjęty ogólnym zrozumieniem. Więc jeszcze tylko rzeczy oczywiste: ząbki, Leki z naszej przedszkolnej Apteki, i obietnica spokojnych, kolorowych snów... I nowych przygód jutro!
A co jutro się wydarzy, co jutro czeka nas?
A to już opowieść na inny czas:)
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Komentarze
ukłony dla Pań i ich możliwości noszenia tych wszystkich łakoci, kanapeczek i innych niezbędnych podróżnych rzeczy dla naszych nieustraszonych poszukiwaczy przygód !!!
wielkie uściski dla wszystkich i cudownego dnia dziecka dla wszystkich kochanych bajtli !!!
Kochane Dzieciaki! Z okazji Wasze Święta życzymy Wam ciągle takiej zabawy! Cmokamy Was bardzo mocno w Wasze roześmiane buzie
Babi i Marek - ( jeden z zielonoprzedszk olaków na pewno wie kto to)
Wszystkim dzieciakom, tym małym i tym "większym" ;) wszystkiego najlepszego! Takich uśmiechów, jak na zielonym przedszkolu, na co dzień! Całusy dla smerfów i smerfetek
Mama Agnieszka
p.s. za rok chyba też się zapiszę na zielone przedszkole, tak macie fajnie ;)
Frajda goni frajdę... aż się boję, że po powrocie będę słyszeć... ale tu nuda...
A tym czasem...
ciekawa jestem jakie to psoty szykuje dla zielonoprzedszk olaków Zielononocny Duszek...
Buziaki.
Mama Monika
Bo uśmiechnięte dziecko- to szczęśliwe dziecko :)
Tulaski dla wszystkich