Od bladego świtu pieje kogut pieje.
Pieje także drugi – i się dziwi: co się dzieje?
Czy się spakowali?
Czy już wyjechali?
I z powodu deszczu szybko uciekali?
Czyżby jeszcze spali ???
Bo już 7 godzina wybiła,
a wszędzie cisza jest, jaka w nocy była.
Trzeba na ratunek głośną piosenkę zaprosić
i wesołą pobudkę na piętrach ogłosić.
W dobrych humorach wstali,
szybko się ubrali,
na śniadaniu pysznym się zebrali
i z jedzeniem też się zgrabnie uporali.
Oto mały busik do bacówki sunie,
aż tu nagle z nieba deszczem: ” jak nie lunie” 🙂
Ale się udało między kropelkami
wbiec do bacówki i zająć się serkami.
A ile serów przy tym sobie zjedli:
(bundz, oscypki zimne, ciepłe, z żurawiną …
a wszystko z zachwyconą miną 🙂
Jednak dalsze plany dzisiaj zmienić trzeba było,
ale przy ciekawej pracy w domu też im było miło:
zrobili KODEKS, Mapę do gry oznaczyli,
a jak się tym zmęczyli – akurat słonko za oknami zobaczyli.
Więc szybko kalosze na nogi poubierali
i do lasu za domem z radością się wybrali.
I jak wielcy podróżnicy, ciekawi wszystkiego,
rozglądali się dookoła – ale nie zauważyli najważniejszego:
bo nagle … nie wiadomo skąd …. jedna bura chmura po niebie sunie
i oczywiście znowu: ” jak nie lunie”
I tu mistrzostwo świata: spokój i opanowanie,
ogólny śmiech i radość na to całe deszczu padanie.
Ale do domu wejść nie można bo się woda ciurkiem leje,
więc pani Ula daje miski, suszarki i wesoło się śmieje.
A oni w piżamy się poubierali,
kolacyjną zapiekanką się poobjadali,
a po kolacji: Piżama Party urządzili
i jeszcze się wieczorem świetnie zabawili.
Ii tak upłynął cały drugi dzień, a Kto ciekawy
może o tym poczyta jutro do porannej kawy.
A jutro dzień nowy, nowe przygody, nowe rzeczy do poznania …
A czy słońce, czy deszcz? Nieważne – znowu będzie zabawa i ciekawe zadania.