Zielone 2025 dzień 3: PONIEDZIAŁEK

I znów się dzisiaj dobrze spało! Do śniadania czasu mało: ubieranie i czesanie – ale wszystko się udało. Lecz do busa z opóźnieniem się wsiadało ( leki jedne i te drugie – no i trudno) za to się ze skruchą przepraszało. Ale słońce nam świeciło, chociaż trochę zimno było. Dziś w Dolinę Chochołowską pojedziemy drogą prostą. Łatwa dzisiaj ta wyprawa – najpierw wiezie nas kolejka, potem spacer asfaltową drogą, za to obserwacje dzieci czynić mogą. Tutaj skały niby bramy, a tam dziury w skalach mamy. Na tych skałach nie ma ziemi – ale wszystko się zieleni. Kwiatów ogrom w barwach wielu: białe, żółte, fioletowe, chyba nawet są różowe – jak paznokcie pani Magdy nowe. Rzeka płynie wartkim prądem z kaskadami wodospadów, lecz miejscami jakby stoi, lub wiruje delikatnie – a my wiemy, że tu źródło jest gdzieś na dnie. Ptaki rozśpiewane wkoło, dają koncert na wesoło. Nawet dały się zobaczyć: zięba w brązach, żółta pliszka – która wciąż ogonkiem kiwa. W takich  pięknych otoczeniach pamiętamy o życzeniach. Bo dzień dzisiaj wyjątkowy – dla mam będzie filmik pamiątkowy. W nim życzenia, piękne słowa, moc miłości i wzruszenia. Czas wędrówki minął szybko, no i wszystko już zjedzone, a więc w tył zwrot i wędrówka dalej trwa, ale teraz w drugą stronę. Chcemy zdążyć na kolejkę, żeby Rakoń zawiózł nas, by nie trzeba znów przepraszać – więc jesteśmy punktualnie i w sam raz. W domu obiad: zupa trudna, bo z kapustki jest zrobiona, ale wszyscy ją próbują, bo podróże zobowiązują: kto wędruje i odkrywa nowe szlaki, ten poznaje nowych ludzi, nowe miejsca no i … smaki. Za to drugie danie proste: naleśniki z dżemem, serem – jeszcze każdy chce dokładki, a tu Pani Ula stoi już z deserem. Ciasto dla nas upichciła – ale brzuchy takie pełne, że na jutro nam zostanie, więc je pakujemy szczelnie. Czas zabawy szybko mija. Potem jest zadanie małe: trzeba PASZPORT przygotować, i podpisać, narysować, no i jeszcze kolorować. A tu z kuchni cud zapachy, co tak pachnie smakowicie??? Zapiekanki się upiekły:  chrupkie bułki, ser i szynka: zachwycona każda minka. W naszych głowach jedna myśl:  jakie szczęście, że to ciasto nie zjedzone, bo by miejsca brakło na „zapieksy” ulubione. Teraz tylko szybka kąpiel, bajka, spanie – jutro wcześniejsze czeka nas wstawanie. Trochę wcześniej wyjedziemy, na dzień cały uciekniemy i Pieniny zobaczymy – pewno trochę się zmęczymy. Tak upłynął cały długi trzeci dzionek. Ciekawe co też nam przyniesie jutrzejszy poranek? A teraz? Teraz karaluchy pod poduchy, a szczypawki do zabawki, jeże w kołnierze a biedronki do skarbonki, krety do skarpety a mrówki w kryjówki. Kolorowych snów – jutro spotkamy się znów :)))