Zielone 2022 – Dzień 2 – Poniedziałek

Znów poranek piękny – bo dzieci grzeczne i słonko na dworze,

więc pogoda na wycieczkę najlepsza jaka być może!

Śniadanie szybko minęło – żarłoczki wszystko wyjadają.

Potem pakowanie z wprawą – i już się dzieci pięknie ustawiają.

Dwa pienińskie zamki: to  kierunek wyprawy

Jakie zamki? Każdy jest ciekawy.

Pierwszy to zamek Niedzica: w samo południe na dolnym dziedzińcu stajemy.

Hejnał zamkowy się rozlega  i przewodniczkę poznajemy.

Zwiedzamy lochy, gdzie więzienne narzędzia i kraty,

I dziura, która spełnia marzenia – może ktoś będzie bogaty?

Potem w studni ducha Brunhildy szukamy,

ale ciszę tylko słyszymy, choć głęboko do środka zaglądamy.

Z górnego dziedzińca podziwiamy piękne widoki:

na dalekie góry, oba jeziora, drugi zamek i białe obłoki.

Niestety – z zaskoczeniem się dowiadujemy,

że nasze żarłoczki wciąż pytają: kiedy jeść będziemy?

Więc z zamku w pośpiechu wychodzimy,

I na łące przez zamkiem bułeczkami się raczymy.

Potem karety, karoce i stare powozy w wozowni oglądamy,

Ale już na rejs statkiem wielką ochotę mamy.

Na przystani przystanęliśmy na chwilkę w tym biegu,

bo Statek HALNY właśnie przybijał do brzegu.

Zajęliśmy pokład górny prawie cały,

bo stąd widok na zamki i jezioro był doskonały.

Droga na drugi brzeg była „wietrzna” i ekscytująca,

a na dodatek zamek Czorsztyn w całej krasie prezentująca.

Na pożegnanie – Kapitan statku poważny,

każdemu pogratulował, że „taki” odważny.

My też w uznaniu odwagi i wzorowego zachowania

zaprosiliśmy naszych zuchów do lodów skosztowania.

Miło się siedziało przy lodach w przystani,

lecz musieliśmy iść pod drugi zamek: polami, lasami.

Zamek Czorsztyn nie skrywa komnat wystawnych.

To warowna ruina po czasach rycerskich pradawnych.

Potem ciężko pod górę prowadziła nas droga,

a tu już autobus czekał i następna przygoda.

Jadąc wzdłuż Dunajca  rwącej fali,

do przystani flisackiej żeśmy dojechali.

Tu na makiecie Pienin – gór nad Dunajcem rozłożonych,

szukaliśmy zamków po obu jego brzegach położonych.

Zobaczyliśmy też flisaków i tratwy uszczelnione choinkami,

i siedzieliśmy nad Dunajca brzegiem, racząc się bułeczkami.

Słoneczko nadal pięknie świeciło, a rzeka szumiała aż miło,

ale czas nas poganiał, bo późno się zrobiło.

Dojechaliśmy prosto na obiado – kolację do domu

I nasze żarłoczki znów jadły i jadły – ale naleśników nie zabrakło nikomu.

A że słoneczko nadal zachęcająco świeciło,

pobiegliśmy na dwór i bawiliśmy się aż miło.

No ale w końcu zaszło słonko za górami

i po tym długim dniu pożegnało się z nami.

A, że wszystko kiedyś musi się skończyć niestety,

więc teraz leki, kąpiel, bajeczka, spacer do toalety…

Dobranoc: pchły na noc

Karaluchy pod poduchy, a szczypawki do zabawki.

Nietoperze za kołnierze, a biedronki do skarbonki

Ślimaki w kozaki, a krety do skarpety.

Dobranoc kolorowych snów

A jutro przeczytacie coś znów:)