Zielone 2023 – Dzień 4 – Środa

Za siedmioma górami

za siedmioma lasami

żyją sobie przedszkolaki – cud dzieciaki!

A co dzisiaj się zdarzyło …

Czy każdemu sił starczyło …

Czy przygody jakieś były …

Czytaj czytelniku miły!

A u nas dzisiaj rano było przesunięcie czasu!!! O 6.00: cisza – śpimy dalej. O 7.00: cisza – śpimy dalej. O 7.30: nieśmiałe głosiki: a może by tak pospać dalej? wyjazd o 10.00 – to śniadanie o 8.30 wystarczy:) No i wystarczyło. A poza tym od samego rana słoneczko nas zaskoczyło, takie piękne było. O 10.00 wszyscy już gotowi byli – bo też ubierania i pakowania było mniej, autobus przyjechał punktualnie, więc nasza kolejna wyprawa mogła się rozpocząć. Dzisiaj kierunek Witów – Chochołów. Ale wcześniej trzeba znowu przejechać przez Zakopane. Jednak dzisiaj droga z rana była jakby mniej zakorkowana. Ciekawostka: jedziemy przez centrum – Giewont z lewej ręki, jedziemy przez Kościelisko – Giewont całkiem blisko, potem wjeżdżamy do Witowa – Giewont za Czerwonymi wierchami się chowa. Bardzo ciekawie są te drogi wyznaczone, jakby wciąż w postać Giewonta wpatrzone. Bacówka w Witowie z daleka łatwa jest do rozpoznania. Przed wejściem stoi rzeźba górala- to Baca, a przy samej bramie ogromny oscypek. Najpierw wchodzimy do sklepiku:  a tu serów różnych bez liku: są małe oscypki białe i wędzone, duże beczułki i wrzeciona, są makarony czyli korboce i biały bundz: co tylko smakoszu serowy chcesz. Są tu do kupienia skarpety z owczej wełny i wyczesane baranki, a wszędzie pełno owczych dzwonków w rożnych kształtach. Potem zobaczyliśmy wędzarnię: a w niej świeżą partię wędzących się serów. Ser musi się wędzić cały jeden dzień. Może się wędzić tylko w dymie drzew liściastych, a specjalnie w olchowych i bukowych. Trochę nas nawet ten dym olchowy owędził, więc szybko poszliśmy   do trzeciej chaty – a tu zorganizowano małe „muzeum” serowarstwa i sprzętu pasterskiego. A my sobie zorganizowaliśmy punkt konsumpcji warkoczy – chyba każdy spróbował, a niektórzy to nawet całkiem sporo zjedli. Ale czas jechać w drogę. Chcemy zobaczyć dwa ciekawe kościołki, zbudowane w całkiem innym stylu i z innego materiału. Pierwszy to kościół w Witowie – drewniany, zbudowany z pionowych desek, a drugi to kamienny kościół w Chochołowie, który jest tu trochę jakby „nie na miejscu” – kamienny kolos wśród drewnianych chat. Idąc przez Chochołów idzie się przez skansen – na głównej ulicy wszystkie domy to elementy muzeum pod gołym niebem. A w jednej z nich znajduje się izba regionalna i pracownia rzeźbiarza Jana Ziędera. Tu największe zdziwienie wzbudziła kołyska zawieszona na sznurkach nad łóżkiem rodziców. Ale co się komu podobało z licznych rzeźb dużych i małych – może tworząca się ogromna rzeźba Chrystusa, leżąca na stole. Artysta podobno co roku w Wielki Piątek zaczyna rzeźbić figurkę Chrystusa Frasobliwego – i co roku jest on inny. Idziemy jednak dalej:  tuż za drzewem, na którym zamieszkał biały bocian odkryliśmy Multimedialne Centrum Ochrony Torfowisk – wchodzimy a tu zbiory różnorodnych ptaków regionu, multimedialna Zielarka, Rosiczka, torfowiska – i przede wszystkim ogrom guzików, które się naciska. świetna zabawa dla wszystkich  – ale czas do domu, więc dziękujemy i wychodzimy umawiając się na powrót w przyszłym roku. Teraz, żeby ominąć korki Zakopanego, jedziemy inną drogą – taką z panoramicznym widokiem na całe Tatry.

W domu czeka już obiad. No cóż prawda jest brutalna – pyszna wg opinii niektórych, i nie za dobra wg większości – czyli grzybowa z groszkiem ptysiowym. Ale przecież de gustibus non est disputandum. Za to drugie danie zniknęło cale, nawet nie wiadomo kiedy. Po obiedzie  – szkoda pogody i czasu, więc idziemy na dwór od razu. Zabawy trwają aż do kolacji, a zbiorowe i indywidualne skakanie przez linę to jedna z atrakcji. Na kolacji zadanie kulinarne: badamy opinię doświadczonych degustatorów. Ponieważ jest zapiekany ryż w jabłkach – potrzebna jest obiektywna ocena, która wersja TA czy PZREDSZKOLNA jest bliższa ideału. Hmmm zdania nie były podzielone, ale jednoznaczne: wygrało Zielone Przedszkole, a raczej Pani Ula – Autorka tego specjału.

Po kolacji krótkie zadanie w Książce Podróżnika: trzeba narysować elementy dzisiejszej wyprawy na planie plusika. Co to oznacza??? Może autorzy wyjaśnią i opowiedzą – jeśli kto będzie ciekawy. Zrobiona mapa dzisiejszego dnia – wstęp na dyskotekę da – taka nagroda za dobrze wykonane zadanie. Dyskoteka obowiązkowo w specjalnie przywiezionej garderobie – wiadomo: choć nie szata zdobi człowieka, ale to człowiek zdobi szatę – jakoś ułatwia to jednak zabawę. Dyskoteka  długa nie była, ale udana – bo przecież trzeba się wyspać do rana. Bo jutro .. Wjeżdżamy na Gubałówkę i wszyscy jesteśmy ciekawi jakie niespodzianki JUTRZEJSZY NAJWAŻNIEJSZY DZIEŃ  IM sprawi???

I tak się skończył ten czwarty dzień długi

Wszystkich już dopadły senne smugi,

nawet słońce zaszło – poszło spać

i na dzieci też już czas 🙂 Paaaaaaa:)