Zielone 2023 – Dzień 5 – Czwartek

Za siedmioma górami

za siedmioma lasami

żyją sobie przedszkolaki – cud dzieciaki!

A co dzisiaj się zdarzyło …

Czy każdemu sił starczyło …

Czy przygody jakieś były …

Czytaj czytelniku miły!

Dzisiaj rano, a właściwie w nocy – do Domu Pani Uli przytupały jeże. Całe stado jeży.  Rozlazły się po całym domu i każdy się zadomowił pod DZIECIĘCĄ poduszeczką – całe szczęście że jeże były przyzwoicie i na miękko uczesane i nie były to jeże „najeżone”. Ale co robiły w domu po nocy – tego nikt nie wie. Dość, że rano (ale o bardzo przyzwoitej godzinie) słychać było wokół nieśmiałe pytania szeptane: Czy on jest mój? A na zawsze? No więc tak się zaczął  nasz ZIELONO – PRZEDSZKOLNY DZIEŃ DZIECKA. Dodać trzeba, że każdy mały jeżyk posiadał w swoim wnętrzu dwie małe mambki 🙂 i miał wizytówkę  – więc się  nie pomyli nic nikomu, i na pewno każdy zabierze właściwego jeża do domu. Pani Ula na śniadanie też frajdę zrobiła podając grzane parówki z keczupowym sosem.Nie mówiąc już o słońcu, które od samego rana radośnie rozświetlało  cały świat. Po śniadaniu, zaopatrzeni w wodę i ochronę słoneczną: zwłaszcza karki i uszy – oczekiwaliśmy na autobus. Dziś kierunek Zakopane, a dokładnie Gubałówka. Nawet korków było jakby mniej i dojechaliśmy szybciej. Powędrowaliśmy w kierunku stacji kolejki na Gubałówkę – i tu nowości: otwarto osobny punkt sprzedaży biletów dla grup. Już nikt się nie będzie dziwił w kolejce, że kupuje się tak dużo bilecików. A kiedy DZIECI czekały na swoją kolej do kolejki – w ramach akcji PKL na DZIEŃ DZIECKA – dostaliśmy dla dzieci precelki. przejście przez bramki poszło doskonale: nikt się nie zaklinował, kuksańca też nikt nie zarobił. Teraz tylko potrzeba odrobina cierpliwości w czekaniu na zjazd pociągu z góry. Ale że pociągi jeżdżą rytmicznie – nikt się nie zdążył zniecierpliwić praktycznie. Podzieliliśmy się na dwie grupy taktycznie, i weszliśmy do dwóch wagonów- w ten sposób każdy może stać przy oknie i oglądać znajomy kształt Giewonta. Jesteśmy już na szczycie – teraz ubikacja i dobre miejsce na podziwianie wszystkich szczytów. Tutaj też się trochę pozmieniało i dużo miejsca do obserwacji powstało. A przed nami jak na dłoni: Giewont łatwy do rozpoznania, trochę trudniejszy Kasprowy i Czerwone Wierchy wczoraj poznane. A nieco niżej trzy skocznie narciarskie i małe domki Zakopanego – maleńkie jak z domku dla lalek. Cudnie się siedzi, podziwia widoki – ale czas na kolejną niespodziankę z okazji DNIA DZIECI. W ramach Dnia Dziecka na Gubałówce – Polskie Koleje linowe zafundowały każdemu dziecku 1 gałkę lodów waniliowych. Oczywiście skorzystaliśmy 🙂 podobno były pyszne. Napełnieni lodowym przysmakiem, zorganizowaliśmy sobie sesję zdjęciową oraz …. filmową niespodziankę dla RODZICÓW – bo to przecież także ich święto, bez Nich nie byłoby żadnego DZIECKA. Wielkie buziaki z Giewontem w tle wysłane. Tera krótki spacer – sprawdzenie cen i propozycji – i zjeżdżamy pociągiem w dół. Znowu wszystko sprawnie poszło.  Teraz zgodnie z planem szukamy MOTYLARNI -i niestety rozczarowanie: Motylarnia tymczasowo zamknięta. No trudno – idziemy w kierunku Poczty Głównej – bo tu mamy do odebrania 111 kartek przygotowanych dla nas przez poznaną rok temu Przyjazną Nam Panią Alicję. I zupełnie przypadkiem po drodze znajdujemy zakątek z klockami LEGO: przygotowana wystawa i możliwość zabawy klockami. Taka niezaplanowana niespodzianka. Zostajemy tutaj aż do umówionego spotkania z naszym autokarem i powrotu do Zielono-przedszkolnego domu. Prosto na obiad:) I tu znowu niespodzianka: Pani Ula nikomu nie powiedziała że dziś będzie spagetti! Oczywiście najpierw zupa: biały żurek: niektórzy zachwyceni, niektórzy mniej, ale zjedli albo to białe (białko ugotowanego jajka) albo to żółte (żółtko) albo kiełbaskę. Za to spagetti pochłonęli wszyscy chyba z łapczywością wieloryba. Po odpoczynku maleńkim zaproszenie do ogrodu i wspólne zabawy. Pojawiły się nawet bańki własnoręcznie tworzone albo maszynowe. pojawiły się też w ramach podwieczorku – kolejne lody, tak dla ochłody w tym upalnym dniu. Niestety pojawiły się też niemiłe niespodzianki: prawdziwa epidemia drzazg. Wszyscy poszkodowani wykazywali się niezwykłym opanowaniem i odwagą przy ich usuwaniu. Specjalne GRATULACJE dla wszystkich. Przed kolacją pamiętamy, że , czas na zadanie nowe w naszej książce: Jak zobaczycie, to się dowiecie: może zapytacie – a może sami odczytacie. Nadszedł jednak koniec pracy – teraz czas na specjalne wydanie kolacji: OGNISKO.  Niezawodne Panie Ula i Krysia przygotowały już dla nas kiełbaski  – wszystko jest gotowe. Konsumpcja szybko poszła ale została ochota na ogniskowe śpiewanie. Jednak dziś wyjątkowo przy ognisku gorąco, więc ze śpiewem przeszliśmy do ogrodu. W wyjątkowy moment: Sońce zachodzi na zachodzie w czerwonych kołderkach zanurzone, a Księżyc na wschodzie wschodzi i tak jak planowaliśmy w poniedziałek: do pełni dochodzi. Wyśpiewaliśmy wszystkie nasze ogniskowe przeboje, ale zawsze musi przyjść ten moment, że Ogniska już dogasa żar i puszczamy ostatnią iskierkę na dobranoc, obiecując sobie, że może za rok to powtórzymy.

I tak się skończył ten piąty dzień długi

Wszystkich już dopadły senne smugi,

nawet słońce zaszło – poszło spać

i na dzieci też już czas 🙂 Paaaaaaa:)