7.35 – wchodzimy do pokojów
A tu zaskakująca oaza i ocean spokoju.
Tu się bawią, tu rysują,
tutaj śpią, a tu budują.
Nikt nie biega, nikt nie skacze,
nikt nie krzyczy, nikt nie płacze.
My myślimy: Co się święci?
A to może Oni Święci???
Ale kiedy nastał czas śniadania …
Uff! Normalnie: pora śmiechu i gadania.
Po pysznym śniadaniu: z wielką wprawą
rozpoczęto przygotowania przed wyprawą.
Bo pogoda na wędrówki idealna oczywiście:
słońce piękne, nieco rześko, widać ostro i przejrzyście.
Ale zanim w góry na szlak znowu pójdziemy,
to dla mamy niespodziankę przygotujemy.
Bo dziś Mamy mają Święto!!!
Więc niech KAŻDA MAMA będzie uśmiechniętą:
śpiew, życzenia, filmik mały,
to prezencik doskonały.
No to teraz można w drogę:
przez dolinę maszerować noga w nogę.
Przy Strążyskim strumieniu idziemy,
o wszystkich zasadach turystycznych już wiemy.
Czasami się zatrzymamy, najpierw ptaszków posłuchamy,
a potem powiemy coś dla MAMY.
Dochodzimy w końcu pod Giewont prawie:
wielkiej skale przyglądamy się ciekawie:
Gdzie ta głowa? Gdzie ten nos?
Gdzie przyłbica, a gdzie włos?
Lecz musimy wracać, odchodzimy niechętnym krokiem.
Wszyscy otulają Giewont smutnym wzrokiem:
czas pożegnać Tatry, góry,
czyste rzeki, skały, chmury..
Droga w ciszy szybko mija,
na dodatek tropieniu sprzyja.
Ktoś popatrzał: w lesie sarenka:
stoi przy ścieżce – skubie drewienka.
Na obiad do domu powrót był szybki
A w drzwiach zdziwienie: pachnie na frytki!!!
Na pierwsze zupa ogórkowa: danie ulubione.
A na drugie do frytek pałeczki pieczone.
Dokładek znowu prawie nie ma końca.
I tak by jedli chyba do zachodu słońca.
Ale czeka nas jeszcze kolejne zadanie:
136 widokówek podpisanie.
Jak to zostało zrobione,
oczekiwane ogłoszenie wreszcie zostało ogłoszone:
Na pożegnalną dyskotekę zapraszamy!!!
Więc się do niej trochę przebieramy.
Zanim jednak bawić się zaczniemy
To kanapki kolorowe na kolację sobie zjemy.
Zabawa szalona mogłaby trwać
Ale sił już brakuje i trzeba iść spać.
Bo wszystko kiedyś musi skończyć się niestety:
leki, bajeczka, spacer do toalety…
I dobranoc, dobranoc: pchły na noc
Karaluchy pod poduchy, a szczypawki do zabawki.
Nietoperze za kołnierze, a biedronki do skarbonki
Ślimaki w kozaki, a krety do skarpety.
Dobranoc kolorowych snów
A jutro przeczytacie coś znów:)
P.S.
Ostatnia noc ma jednak swoje prawa.
I jak wszyscy śpią – zaczyna się Duszków zabawa.
Czasami coś skleją, czasami rozrzucą.
Na pożegnanie – no bo się smucą,
Że znowu rok cały będą czekać na dzieci,
na śmiechy i gwar co z nimi przyleci.