ZIELONE 2023 – dzień 7 -sobota

Za siedmioma górami

za siedmioma lasami

żyją sobie przedszkolaki – cud dzieciaki!

A co dzisiaj się zdarzyło …

Czy każdemu sił starczyło …

Czy przygody jakieś były …

Czytaj czytelniku miły!

Ojojoj! Co się dzisiaj porobiło! Ile rzeczy się zdarzyło! Ile niespodzianek było – ale było bardzo miło!!! Duszek Zielonego Przedszkola znów wkroczył do akcji: Jak co roku o tej samej porze, z dzieciakami pożegnać się chciał, a w tym roku na to pożegnanie inny pomysł miał. I tak rano (tzn nie tak bardzo rano, bo dopiero  ok 7.00) ktoś pierwszy ( bardzo grzeczny i porządny) chciał skorzystać z toalety i…  nie znalazł pantofli niestety 😉 A jak wyszedł na korytarz z pokoiku to zobaczył, że na schodach i półpiętrach jest papuci bez liku. Kalosze po schodach uciekały, a papucie, trapery i adidasy na półpiętrach  w serduszkowym tańcu stały. No i zaczął się rwetes niemały. Najpierw szeptany z ucha do ucha, a potem już głośny: niech cały świat posłucha: Gdzie są moje papucie! Nie ma moich papuci! … Ale niedługo potem ktoś zrobił odkrycie nowe: na stolikach, na specjalnych kartonikach ktoś napisał: „ZIELONY DUSZEK” i odbił kilka serduszek, a do tego dołożył żelki żmijowe – słodkie pożegnanie gotowe!  I teraz to już był rwetes wielki bo wszyscy po piętrach wędrowali i czy wszędzie wydarzyło się to samo -sprawdzali. Ale każde szaleństwo ma swój koniec, a ostatnie śniadanie czeka! Więc tak jak należy wszyscy zeszli  do jadalni, a tu niezrozumiała zagadka: na stołach tylko talerze, a na każdym talerzyku kinder czekoladka. Niby super! Ale tylko tyle? Na śniadanie? Te zdziwione miny, zmieszane i lekko wstrząśnięte … Hi hi hi – udało się nabrać wszystkich:) Bo oto już idzie Pani Ula i Pani Krysia z talerzami jedzenia jak zwykle, a do tego patery z parówkami – będzie można normalnie jeść z wypiekami (zadowolenia na twarzy 🙂

A teraz, po tym ostatnim śniadaniu czeka nas najtrudniejsze zadanie( i znów nikt nie zdążył zrobić dokumentacji fotograficznej, mamy jednak za mało rąk 😉 wykładanie, układanie, poszukiwanie, odnajdywanie, segregowanie i dobieranie – czyli PAKOWANIE!!! Mozolna to robota: koszulka po koszulce, torba po torbie, pokój za pokojem … Ale nasze przezorne Panie, już wczoraj częściowo zrobiły małe pakowanie, więc dzisiaj „tylko” końcowe porządkowanie. Na koniec jeszcze tylko jedna rzecz prawie niemożliwa do zrobienia: spakować nasze przedszkolne zabawki: wszystkie szachy, pionki, kostki, karty, mazaki, dziurkacze, nożyczki, kleje ….. nigdy nie wiemy dlaczego tak się dzieje, że jakby tych rzeczy jest więcej, jakoś się nie mieszczą … Ciężko było ale się udało !!! Jeszcze ostatni przegląd szafek, łazienek, łóżek – czy nic się nie ukryło; ostatni rzut oka na Giewont przez okno na poddaszu przy okazji) i już przed obiadem pełen sukces: w każdym pokoju stoją pięknie bagaże przygotowane do zniesienia ( tym razem w dół – może będzie łatwiej) przed autobus – tu się nasza rola kończy, bo Pan Kierowca pakuje autokar sam z wielką odpowiedzialnością i  troską o nasze bezpieczeństwo.  Czas jednak nieubłaganie płynie, więc musimy wejść ten ostatni raz do jadalni. Dziś czeka na nas uwielbiana góralska pomidorowa (specjalne życzenie), a na drugie danie ziemniaki z filetem z kurczaka. A po obiedzie już tylko mycie rączek, sprawdzenie plecaków – woda na drogę, czapka na głowę, plecaczek na ramię i czekanie przed domem na uroczyste pożegnanie: DZIĘKUJEMY!!! Pani Uli i Pani Krysi za wszystkie śniadania, obiady, podwieczorki, kolacje i niekończące się dokładki, za małe pranie i sprzątanie, za ogniska przygotowanie … DZIĘKUJEMY!
    TO JUŻ JEST KONIEC
    Jedziemy. Droga ucieka nam pod kołami, Tatry coraz bardziej zostają w tyle, potem zmodernizowana i modernizująca się zakopianka, Myślenice, Kraków, zamek, lotnisko, autostrada, bramki wyjazdowe i już prawie wszystko – dzieci już rozpoznają okolicę: to Katowice i zaraz potem nareszcie ukochani Rodzice …
    Jeszcze tylko pamiątkowa maskotka na wspomnieniowe sny, Dyplom Tatrzańskiego Włóczykija z naszą autorską Książką Podróżną  – którą można, a nawet trzeba tworzyć dalej, bawić się nią i uzupełniać ( filmowa instrukcja obsługi Książki na „Grupie” ), dla wszystkich zamówione świeżo wędzone sery prosto z bacówki (pamiętacie, że musiały się wędzić na drzewie olchowym cały jeden dzień) i … można się przywitać ze stęsknionymi Rodzicami.

Zamiast zakończenia
    Benjamin Franklin powiedział: „Szkoła doświadczenia kosztuje, ale żadna inna nie potrafi lepiej wykształcić człowieka
    Nasze Dzieci często są wspaniale wyedukowane: czytają, liczą, posługują się biegle komputerem, poznają języki obce, interesują się specjalistycznymi dziedzinami – astronomia, anatomia, paleontologia … A często prawdziwym kłopotem jest samodzielne ubieranie się, jedzenie, pilnowanie ładu i porządku wokół siebie, poczucie odpowiedzialności za powierzone rzeczy, cudzą własność, samoorganizowanie i sprzątanie po zakończonej działalności, przewidywanie konsekwencji swojego zachowania, artykułowanie swoich potrzeb, rezygnacja ze swojego planu na rzecz pomysłów innych dzieci, współpraca i współdziałanie z innymi dziećmi, uznawanie i szanowanie praw innych, dostrzeganie i wychodzenie naprzeciw potrzebom innych, godzenie się na kompromisy, poczucie empatii …
    Dlatego w tym miejscu chciałybyśmy – organizatorki tego zamieszania zwanego ZIELONYM PRZEDSZKOLEM – podziękować wszystkim Rodzicom przede wszystkim za to, że umożliwili swoim pociechom uczestniczenie w takiej specyficznej formie „szkoły doświadczenia”
    Dziękujemy, że jesteście wypełnieni zaufaniem do nauczycieli, którym powierzyliście swoje największe skarby na czas wyjazdu. Dziękujemy za zaufanie w naszą mądrość, kompetencje, zaangażowanie, dobrą wolę, ofiarność, oddanie i odpowiedzialność. Dziękujemy za wypełnienie się odwagą, aby często po raz pierwszy wypuścić swoje dziecko spod rodzicielskich skrzydeł. To jak powtórne przecięcie pępowiny.
    Dziękujemy za wypełnienie się absolutną pewnością, że dajecie dzieciom swoje przyzwolenie na taką samodzielność, aby nie obciążać dziecka poczuciem winy np. za to, że nie ma czasu i ochoty na rozmowy telefoniczne, albo że odpowiedzi są krótkie i lakoniczne, że nie ma w nich wyznań kocham cię, tęsknię, chcę wracać …
    Dziękujemy także za wszelkie drobiazgi: właściwe opisanie walizek, spakowanie rzeczy wg naszych wskazówek, obdarowanie mądrymi słodyczami, przygotowanie niezbędnej Apteczki, telefony w odpowiednich momentach, cierpliwość do nieodbieranych połączeń …
    Dziękujemy za słowa wdzięczności, cudowne prezenciki (oby rosły !!!) i wspaniałe powitanie …
    Jako szef tego zamieszania chcę także wyrazić specjalne PODZIĘKOWANIA Nauczycielom, przed którymi udział w takim wyjeździe stawia wielkie wymagania: wielkiego wysiłku intelektualnego, planistycznego, organizatorskiego wynikającego z konieczności bardzo dokładnego zaplanowanie czasu, przewidzenia także planów awaryjnych na wypadek zmian pogody, chorób, innych nieprzewidzianych sytuacji. Trzeba przecież zabrać wszystko, co może się przydać do zabaw, zajęć, organizacji czasu wolnego, organizacji wycieczek, spacerów, projektów w terenie, miłych i spokojnych wieczorów, bezsennych nocy, bardzo wczesnych poranków, i wielu innych niespodziewanych wydarzeń…
    Dziękuję za odpowiedzialność i gotowość do stresu wynikającego z tej wysokiej odpowiedzialności, za ogromny wysiłek mentalny i emocjonalny, wielką empatię i wczuwanie się w sytuację dziecka, które przecież może być nie tylko radosne i zadowolone, ale smutne, zagubione, stęsknione, zmęczone, zalęknione, chore …
    Dziękuję za ogromny wysiłek fizyczny, gotowość do ograniczenia kontaktów z rodziną i bliskimi – ze względu na intensywność i ogrom nieustającej pracy przez 24 godziny na dobę, pracy pełnej niespodzianek i bez gwarancji, że znajdą się momenty do odpoczynku. Dziękuję za gotowość do czerpania radości z tego nieustającego wysiłku…
       P.S.
    Prosimy o wyrozumiałość za zagubione rzeczy, a właściwie RZECZY POMYLONE. Mamy nadzieję, że wszystko się odnajdzie i wróci do właścicieli 🙂