Zielone 2023 – Dzień 6 – Piątek

Za siedmioma górami

za siedmioma lasami

żyją sobie przedszkolaki – cud dzieciaki!

A co dzisiaj się zdarzyło …

Czy każdemu sił starczyło …

Czy przygody jakieś były …

Czytaj czytelniku miły!

Dziś od samego rana towarzyszą wszystkim wodne opowieści: a kiedy, a czy na pewno, a czy to dzisiaj. Więc szybko zjedzone śniadanie – chyba nikt nawet  nie zdążył zrobić żadnego zdjęcia, i zabierając worki pływackie jedziemy do Białki Tatrzańskiej na Termy. Potem na samym końcu tej całej wodnej imprezy, CUDOWNE Panie z KASY, powiedziały, że takiej grzecznej grupy jeszcze nie widziały. I to najprawdziwsza prawda: od pomagania sobie w zakładaniu zegarków, ogarnięcie rozbierania, kodowania szafki, jej otwierania i zamykania, chodzeniu po śliskich kafelkach – po zachowanie się na kolejnych basenach. Gratulacje! Brawa! i Owacje! Ale zanim wodne przygody, najpierw oczywiście konieczne jest  spotkanie z Ratownikiem – nie wiadomo dlaczego, ale wszyscy ratownicy zakładają, że my te dzieci samopas puszczamy i one się po basenach same poruszają i gdzie chcą pływają. A teraz czas  rozpocząć  wodne zabawy:  najpierw  wygrzaliśmy się na basenie dolnym, potem nowość: dmuchańce zewnętrzne. Obawialiśmy się, że będą trudne – straszne- wymagające, ale nic z tych rzeczy – okazało się, że każdy chętnie z wodą w dół leci z mocą wodospadu. Ale że basen jest na świeżym powietrzu, które jest dziś bardzo świeże, choć słoneczne – po jakimś czasie wędrujemy z powrotem na baseny wewnętrzne,  i znowu się grzejemy w ciepłej wodzie. Potem jeszcze przygoda dla najodważniejszych: zjazd na szerokiej zjeżdżalni – prosto w ramiona łapiącej Pani. Hmm! Czas tu płynie inaczej chyba  – bo aniśmy się obejrzeli – a trzeba było wracać do domu. Prosto na obiad. Ale … najpierw ozdobiliśmy cały płot Pani Uli naszymi kolorowymi strojami kąpielowymi i ręcznikami rozwieszonymi do wyschnięcia. Przebojowym daniem obiadowym były dzisiaj podane naleśniki – albo z dżemem albo zapiekane z serem – no bo zupka jarzynowa: jedni ją lubią inni mniej. Ale po obiedzie niespodziewane zadanie:  zmiana na niebie, czyli pojawienie się ciemnych, złowieszczych chmur sprawiła że bardzo szybko musieliśmy pozdejmować nasze kolorowe stroje i ręczniki z płotu- dlatego mogą być lekko niedosuszone – ale lepiej żeby nie były zmoczone (bo deszcz idzie). Ciemne chmury nie zmieniły jednak naszych planów kinowych – były nawet pewnym argumentem, że przecież nie możemy robić nic innego. Jednak zanim wyruszyliśmy do kina, bardzo dzielnie każdy podpisuje Zielono przedszkolne pozdrowienia, żeby udało się je wysłać jeszcze przed naszym wyjazdem. O dziwo! Udało się, choć czasami bywało inaczej i wtedy Pani Ula bawiła się w listonosza i wrzucanie listów do skrzynki. Tym razem listy zostały już wysłane, choć wrzucanie 111 listów wzbudza niemałe zainteresowanie. Ale … czas na seans. Właściciel kina wita nas z daleka jak starych znajomych – no bo co roku jeden seans jest prawie specjalnie dla nas. Zajmujemy miejsca w pierwszych rzędach ( w tym roku nawet bez podkładek) i … rozpoczyna się filmowa opowieść (Dziękujemy za ciszę telefoniczną 🙂 Po filmie szybciutko do domu wracamy i od razu do kolacji siadamy. Dobrze, że udało się nam nie spóźnić! Dziś czekały na nas zapiekanki: szynka i ser: takie proste, ale  to zawsze jest przebój dnia. Pani Ula piecze ile się tylko da – i to  zawsze jest za mało. A po kolacji ostatnie spotkanie z naszą Książką Podróżnika – resztę  będzie można  tworzyć w domu. Zresztą taką mamy nadzieję, że Książka, która ma jeszcze dodatkowe zadania będzie doskonała do wspominania … będzie okazją do dobrej zabawy … i poszukiwania … dowiadywania …. i wspólnego czytania 🙂

A tymczasem trzeba szykować się do snu, można przy tej okazji zacząć pakowanie, ale … trzeba pamiętać, że ta ostatnia noc to może być z Duszkiem Zielono – nocnym spotkanie. I wszystko się może zdarzyć … Coś się może zapodziać … Coś może powędrować … Kto to wie? Rano okaże się :)))

I tak się skończył ten szósty dzień długi

Wszystkich już dopadły senne smugi,

nawet słońce zaszło – poszło spać

i na dzieci też już czas 🙂 Paaaaaaa:)